5 czerwca miała miejsce kolejna odsłona Środkowoeuropejskiego Forum Integracyjnego – naszej corocznej konferencji. Jak zwykle poruszyliśmy wiele aktualnych tematów związanych z migracjami, integracją i partycypacją społeczną. Jedna z dyskusji dotyczyła wizji przyszłości Polski jako państwa wielokulturowego. Wspólnie z panelistkami szukaliśmy odpowiedzi na pytanie, czy taka wizja jest realna i jakie wyzwania stoją na drodze do jej realizacji.
Pomimo obecności coraz większej liczby migrantów, Polska nadal jest jednym z bardziej jednolitych kulturowo, narodowościowo i religijnie państw Europy. Ten fakt już na starcie utrudnia spojrzenie na nią jako na kraj wielokulturowy. Zdecydowaną większość wśród przyjezdnych stanowią nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy. Choć reprezentują inne kultury to są one nadal dość podobne do polskiej. Wskazuje na to już sama bliskość językowa i terytorialna oraz wspólna historia. Oczywiście istnieją między nami pewne różnice, na przykład w podejściu do życia rodzinnego i wychowywania dzieci, nastawieniu do pracy, religii itd. Więcej o różnicach między Polakami a Ukraińcami przeczytają Państwo w naszej publikacji pod tytułem “Różnice kulturowe”, którą znajdą Państwo na naszej stronie (https://www.instytutpm.eu/roznice-kulturowe-pdfpage/).
Zwiększająca się liczba migrantów w Polsce spowodowała potrzebę i naturalną oddolną chęć rozmawiania o tym, jak żyć ze sobą, a nie obok siebie. Takie rozmowy zazwyczaj dotyczą przede wszystkim obywateli Ukrainy czy Białorusi. Z jednej strony fakt, że takie działania są prowadzone jest krokiem w dobrą stronę. Z drugiej – nie możemy zapominać, że oprócz migrantów zza wschodniej granicy w Polsce mieszkają także osoby z innych zakątków świata, na przykład Bliskiego Wschodu czy Azji Południowo-Wschodniej. Te grupy są o wiele rzadziej uwzględniane w debacie publicznej. Pierwszym krokiem ku wielokulturowej Polsce jest zatem dostrzeżenie przedstawicieli i przedstawicielek wszystkich kultur i próba podjęcia z nimi dialogu.
Wielokulturowość może być rozumiana jako zamieszkiwanie tego samego obszaru przez przedstawicieli różnych kultur. Ta szeroka definicja oznacza, że wielokulturowe społeczeństwo może funkcjonować na różne sposoby. Stan, w którym osoby z różnych krajów mieszkają obok siebie i konsekwentnie nie wchodzą sobie w drogę jest wizją nie tylko przygnębiającą, ale prowadzącą w dłuższej perspektywie do nierówności i napięć społecznych. Wielokulturowość do której powinniśmy dążyć jest oparta przede wszystkim na otwartości i tolerancji dla każdego nowego mieszkańca naszego kraju, bez względu na jego kulturę, wyznawaną przez niego religię czy osobiste preferencje w różnych kwestiach. Osoby żyjące w prawdziwie wielokulturowym społeczeństwie świadomie dążą do równości, mogą w pełni wyrażać siebie i być akceptowanymi. Taki sposób funkcjonowania społeczeństwa zapewniają wspólne wartości europejskie.
Oczywiste jest to, że kraj wielokulturowy nie tworzy się tylko oddolnie. Do otwartego myślenia obywateli należy dołożyć jeszcze sporo rozwiązań systemowych, które ułatwią funkcjonowanie każdej osobie, niezależnie od jej obywatelstwa. Chodzi nam o podstawowe sprawy, takie jak dostęp do ochrony zdrowia czy pracy. Przyjrzyjmy się Polsce w tym kontekście! Polska, do której od dekady bardzo aktywnie przyjeżdżają migranci z różnych krajów, nie spodziewała się, że stanie się państwem imigracyjnym. Przed rokiem 2010 migracje do Polski były najczęściej okresowe. Żyliśmy w przekonaniu, że osoby przyjeżdżające do naszego kraju po krótkim czasie będą wracać do ojczyzny. Kiedy na przełomie 2013 i 2014 roku napięcie w Ukrainie zaczęło rosnąć, kierunek zachodni, a zwłaszcza polski, zyskał na atrakcyjności. Nie byliśmy na to przygotowani.
W naszym społeczeństwie przez wiele lat dominował model państwa narodowego. Zwykliśmy przez to utożsamiać narodowość z etnicznością, a naród możemy przecież definiować na wiele sposobów. Jego fundamentem może być idea lub system wartości, jak to ma miejsce chociażby w Szwajcarii, gdzie tożsamość narodowa oparta jest na silnych i aktywnych lokalnych społecznościach współpracujących ze sobą dla dobra ogółu. Z kolei nasze postrzeganie narodowości siłą rzeczy ogranicza myślenie o członkach społeczeństwa nie będących Polakami, a tym samym ogranicza możliwość ich pełnego uczestnictwa w życiu społecznym. Koncepcja polskiego państwa narodowego nadal jest aktywnie podtrzymywana, głównie ze względu na obecny model edukacji. Skupia się on na patriotyzmie postrzeganym pod kątem historycznym. Edukacja w państwie prawdziwie wielokulturowym powinna opierać się na budowaniu tolerancji i otwartości na różnorodność kultur. Państwo polskie z założenia patrzy na wielokulturowość z szeroko otwartymi oczami, czego przykład dostrzegamy w preambule Konstytucji 1997 roku. W tekście podkreślone jest to, że do wspólnego dobra dążymy wszyscy: nie tylko naród Polski, ale i wszyscy obywatele RP, nie tylko wierzący w Boga, ale i nie podzielający tej wiary. Preambuła i cała Konstytucja mają wydźwięk akceptujący i wręcz zapraszający inność. W praktyce jest z tym już gorzej. Uchodźców z Ukrainy przyjmujemy z otwartymi ramionami, dajemy im dom i pracę, a ludzi przebywających na granicy polsko-białoruskiej zostawiamy samych sobie, udając, że nie istnieją. Selektywna gościnność, obecna zresztą nie tylko w Polsce, wynika nie z tego, że nie wszyscy migranci pasują do naszej wizji państwa polskiego, a z tego, że nie wszystkich znamy w takim samym stopniu. Ksenofobia jest w końcu niczym innym jak lękiem przed obcym, nieznanym. Spojrzenie na wszystkich migrantów jak na ludzi i zaakceptowanie ich bez podziału na lepszych i gorszych – to jest kolejny krok ku wielokulturowej Polsce.
Obecnie, kiedy największą część społeczeństwa migranckiego stanowią obywatele Ukrainy, należy zastanowić się nad tym, czego oczekujemy od nich i co oni powinni zrobić, żeby przybliżyć Polskę do wielokulturowości. Tworząc najliczniejszą grupę migrancką są najbardziej widoczni a zabiegając o swoje prawa doprowadzają do pomijania potrzeb innych przyjezdnych. Nie możemy pozwolić, by w wielokulturowym kraju jedna mniejszość dominowała nad innymi. Gruzini czy Koreańczycy nie powinni czuć się zapomniani tylko przez to, że stanowią „mniejszość mniejszości”. Odpowiedzialni za to zresztą są nie tylko Ukraińcy, ale również Polacy. Poszerzanie własnych horyzontów i akceptowanie migrantów nie jest równoznaczne z akceptacją osób z Ukrainy czy Białorusi.
Niestety, Polska jest jeszcze daleko od ideału państwa wielokulturowego. By się do niego przybliżyć, Polacy i wszyscy mieszkańcy naszego kraju muszą na nowo spojrzeć na inne kultury, nie tylko te z najbliższego otoczenia, ale istniejące na całym świecie. Powinniśmy przestać postrzegać innych jako tych, którzy chcą odebrać nam pracę i miejsce do życia. Sam status państwa członkowskiego UE nie przybliża nas do bycia krajem otwartym i tolerancyjnym, a to właśnie te cechy musimy posiadać, by przejść do kolejnych etapów na drodze ku wielokulturowości.